, ,

niech żyją blogi

8/28/2014

Czytam blogi. Albo inaczej. Staję się ich fanką na fb, bo z czytaniem jest ciężko. Niby nie chodzę do pracy, więc powinnam cały dzień nic nie robić tylko leżeć do góry brzuchem, oglądać seriale i czytać książki. Ale jest jeszcze Stwór i On, więc moim głównym zajęciem jest pchanie wózka vol. sprzątanie skarpet. Seksowne marzenia z czasów liceum poszły w łeb. Ich spełnienie gwarantuje tylko nie wiązanie się z żadnym facetem i nie posiadanie dzieci (prosta droga do wymarcia - serio wymarcia ?! - gatunku). 



Wracając więc do blogów. Lajkuję Sergittę, Pokolenie Ikea (dobra, "Pokolenie" lubię dłużej niż piszę bloga), Świat Czytników, Jak oszczędzać pieniądze (te dwa akurat do czegoś w życiu może mi się przydadzą) i masę innych, które znam ze słyszenia albo nie znam, ale są fajne. I w związku z tym, że nie czytam to dostaję oczopLONsu od tego jakie są piękne (super foty, fajny layout i kupa innych super rzeczy). Niestety ani trochę nie skłania mnie to do przeczytania więcej niż jednego postu (bo i kiedy!?). Może przeczytam te, które dopiero się pojawią, ale na pewno nie trafię na starsze. Chyba lepiej czytać książki bo masz dwa końce: okładka, okładka i koniec. Możesz odhaczyć na liście i oznajmić światu, że zaliczyleś  kolejną książkę. Ostawiasz na półkę i czujesz się mądrzejszym człowiekiem. 



Trafiam też na blogi prowadzone przez matki. I mam gorące postanowienie, że tak, jak nie udzielam się w grupach dla zdesperowanych matek, tak nie będę czytała tego, co mają do powiedzenia na stronach popoświęconych ich dzieciom. No może oprócz tego jednego jedynego. Złote rady o gadżetach dla dzieci są teraz dla mnie jak porady o tym jak zrobić prostą kreskę nad okiem dla nastolatek. Na początku przygody ze Stworem potrafiłam siedzieć i czytać mądrości, jak to innym matką jest i jak sobie radzą z przypadłościami  wszelakimi. Na szczęście już mi przeszło (do tego chyba trzeba dojrzeć razem z dzieckiem, które zaczyna najpierw przewracać się z boku na bok, a potem siadać). Teraz mam wymioty na widok postu z pytaniem, kiedy przejść z jednego fotelika samochodowego na większy albo kiedy dać dziecku kawałek jabłka, a kiedy absolutnie nie. Jak mam problem robię z siebie kretyna przed moim (a dokładniej Stwora) lekarzem.



Ostatnio kręcą mnie blogi, z dobrymi pomysłami. Czyli nie takimi jak mój :). Przymierzam się do regularnej lektury bloga Michała Szafrańskiego (czyli o tym, jak mieć więcej pieniędzy, jak nie znasz to znaczy, że na emeryturze będziesz jadł tynk ze ścian) albo takich o tym, jak z dwóch niepotrzebnych rzeczy zrobić trzecią ładną. Podniecam się dwoma postami Sergitty: o tym, jak zrobić fajny dozownik do płynu do kąpieli i o tym, w jaki sposób wykorzystać odpadki pozostałe remoncie (kafelki są moim hitem). 






Zdjęcia zamieszczone na licencji Creative Commons. Od góry:

Michelle Gow//flic.kr/p/5WkpnV
Mike Lichtflic.kr/p/9hDnRP
Oyvind Solstad's//flic.kr/p/6SmVqD
LornaWatt/flic.kr/p/e6fyxr






You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.