Ostatnio wyczytałam*, że wanienka dla dzieci to kit i nie ma sensu jej kupować bo dziecko i tak kąpie się w wannie z rodzicami. Akurat z tym się nie zgadzam, ale akurat nie to jest tu istotne.
Otóż Stwór lubi wanienkę (i ta też!) przede wszystkim dlatego, że trzyma go w pionie i może swobodnie bawić się zabawkami. Bez konieczności trzymania pleców i obkładania poduchami. Krzesełko jest passe, może ma to związek z wielkimi żółtymi i różowymi kwiatami i niebieskimi motylkami na obiciu. Dlatego chwała wanience z Ikea.
Tadam! W ten sposób załatwiłam sobie wizytę urzędników z Jugendamt.
0 komentarze