Wśród miejskich zaułków, linii pasów, przejść podziemnych, w komunikacji miejskiej każdy, kto ma ze sobą wózek, bagaż lub kto porusza się na rowerze czy wózku nie ma szans na beztroskie poruszanie się po mieście. Wyprawa ZTMem na lotnisko, kiedy mieszka się na drugim końcu Warszawy jest nie lada wyzwaniem. Przejazd przez Rondo Dmowskiego czy skrzyżowanie przy Dworcu Centralnym (jeśli przez przypadek znajdujemy się pod Marriottem i chce dostać się na drugą stronę) jednym zajmie ponad 20 minut, dla innych będzie niemożliwe. Każda wycieczka musi być doskonale zaplanowana logistycznie.
źródło: https://flic.kr/p/aD9VyG |
źródło: https://flic.kr/p/fuDecZ |
Wśród moich TOP miejsc, które zaprojektowane zostały "specjalnie" dla podróżnych, kobiet z wózkami i niepełnosprawnych znajduje się Dworzec Wschodni, który po remoncie nie doczekał się nawet kawałka platformy, która pomagałaby dostać się na peron. A inne dworce na pewno nie wyglądają dużo lepiej.
Następny przystanek to Rondo Dmowskiego i wyjście z pobliskiej stacji metra. Chociaż tu pod dostatkiem jest wind (zawsze któraś działa). Jest tu również pracownik ochrony, który wyjaśni skomplikowane działanie podnośnika, którym wyjedziesz na powierzchnię (nieopodal Cepelii). Gorzej jest na skrzyżowaniach przy Dworcu Centralnym (ul. Jerozolimskich z al. Jana Pawła II i ul. Emilii Plater), gdzie system przejść podziemnych i wyjść z niego z wybiórczo zainstalowanymi podjazdami oraz podestami to zagadka dla geniusza. Te ostatnie według uruchamiających je ochroniarzy mają służyć niepełnosprawnym więc wózek lub wielki bagaż możesz znieść po schodach lub przejść na drugą stronę ulicy zahaczając o pobliskie Rondo Dmowskiego (możesz pozwolić sobie na dodatkowe ciastko). Kolejne miejsca to Plac na Rozdrożu i Most Poniatowskiego. Tu zjazd jest tak stromy, że kto jak kto, ale osoba na wózku inwalidzkim ani matka z dzieckiem z niego nie skorzysta.
Rondo Dmowskiego |
Walcząc z przyjazną matką, wózkom i rowerom przestrzenią miejską i planując przeprawy do muzeum (i to też nie do każdego), na dworzec czy na spotkanie ze znajomymi w kawiarni trafiłam na to, na co trafia każdy kto zainteresuje się tematem: Warszawską Mapę Barier, która jest zbiorem chyba wszystkich przeszkód w przestrzeni miejskiej oraz na akcję "O Mamma Mia! Tu wózkiem nie wjadę" organizowaną przez Fundację MaMa (panie i ich Stwory w wózkach sprawdzają miejsca dostępne i przystosowane dla dzieci). Na wyniki tegorocznej edycji trzeba będzie zaczekać. Pozostaje trzymać kciuki, że takich miejsc jest mniej niż rok temu. Jednak w myśl zasady, że matka z dzieckiem nie ma co robić (tak jak turysta, który przecież ma czas bo jest na urlopie) znajdą one czas na pokonanie ulicy kilka skrzyżowań dalej (ile przy tym fanu!). Turysta to nie wyborca, a w związku z tym, że mamy niż demograficzny, matki to zanikający elektorat. O niepełnosprawnych i tak nikt nie pamięta (do połowy lokali wyborczych i tak nie wejdą).
O tym, że Warszawa jest miastem dla osób, które są młode i sprawne, nie mają bagaży i wózka wiem nie tylko ja. Jednak Ci, którym nie straszne są przejścia podziemne i niedziałające windy na stacjach metra nie przychodzi do głowy jaki może być to problem. Ja sama nie często zwracałam na to uwagę zanim nie dopadł mnie wózek. Jak się okazuje, o tym gdzie mieszkasz i jakie miejsca odwiedzasz (i nie zamierzasz z tego rezygnować) też warto pomyśleć, zanim pojawi się Stwór, a z nim nieodzowny wózek. Jeśli już Ci się trafi: bon voyage!
0 komentarze