, , , ,

zmotoryzowanie

8/01/2014

Cały świat ma prawo jazdy. J. miała je już jak się poznałyśmy. I co z tego, że jedyny fakt, jaki kojarzy mi się z nią i z samochodami to opowieść o tym, że kiedyś wpadła samochodem do rowu. A. i W. zrobiły prawko chyba po licencjacie. Nigdy z nimi nie jechałam. Czasem prowadzą samochody swoich facetów. Na co dzień poruszają się po mieście komunikacją miejską. Pamiętam, że A. rozbawiła mnie kiedyś tekstem, że "ma za dużo godności, żeby biegać do ZTMu". Uciekał nam wtedy autobus. Od tego czasu za każdym razem, kiedy z bólem serca, z oddali patrzę na wjeżdżający na przystanek tramwaj lub autobus powtarzam sobie jej słowa.


Odkąd pamiętam wszyscy mówili mi: zrób prawo jazdy. Nawet O. zrobiła za ętym razem. Po kilku spektakularnych kłótniach z instruktorem i opuszczeniu auta na środku skrzyżowania. Ja oczywiście próbowałam. Raz. Zapisałam się na kurs z kilkoma koleżankami. Wszystkie już jeżdżą. Ja w międzyczasie wyjechałam do Pragi, potem wróciłam i dalej jeździłam (i do Pragi i Lką). W styczniu kilka lat temu podeszłam do egzaminu. Mój egzaminator tak spektakularnego wyjechania za linię podobno nigdy nie widział. I skończyłam z robieniem prawa jazdy.

Cała moja rodzina z Nim na czele wypomina mi plamę na honorze, jaką jest brak prawa jazdy. Ja na to, że jestem za bardzo roztrzepana, i że się boję. On, że gdy byłam w ciąży mógłby zawsze pić bo miałby kierowcę, a tak zawsze jest abstynentem. Powtarzam wszem i wobec, że lubię siedzieć na miejscu pasażera (bo uwielbiam). Jednak odkąd jest Stwór coraz częściej muszę jeździć na tylnym siedzeniu. Nic nie widzę, nie słyszę radia, nie mogę porozmawiać z kierowcą i muszę machać zabawką nad Stworem. Najgorzej jest, kiedy nie mam nikogo pod ręką (a auto stoi w garażu!) i muszę jechać na drugi koniec miasta (z Zadupia na inne zadupie) po książki do recenzji, do lekarza, albo żeby spotkać się z koleżanką. ZTMem oczywiście.

samochód
fot.Christiaan Triebert /flic.kr/p/bVjE9Y
Gorąco popieram ekologiczne miasta, komunikację miejską, rowery. Jednak z wózkiem nie wsiądziesz na Veturilo. Bujasz się z całym majdanem autobusem. Z tramwajem różnie bywa bo zawsze jest 50% szans, że nie trafisz na ten niskopodłogowy. I naprawdę marzysz o tym, żeby mieć kierowcę. 

Róbcie praw jazdy, a potem ewentualnie zachodźcie w ciążę. 


You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.