, ,

wszystko co muszę zrobić przed powrotem do pracy

9/16/2014

Powrót do pracy? Nowa torebka (przy okazji czerwone szpilki z letnich promocji), płaskie buty na jesień i kilka par balerin. W listopadzie nie będę biegała w kozakach po biurze, a te wszystkie obcasy z mojej szafy są tak piękne i tak boli, jak dawno się ich nie nosiło...



W notesie lista spraw to do przed końcem wolnych poranków. Ta lista trochę uwiera. Stwór w żłobku, a ja poleniłabym się do magicznej godziny 15 na kanapie. Tyle filmów, seriali i książek do przeczytania... Do tego przeziębienie i piękne słońce w komplecie nie skłania do załatwiania "spraw ostatecznych". 

Niestety, do tego wszystkiego dochodzą prezentacje, raporty i dokumenty, które "warto, żebyś przejrzała przed pierwszym października". Więc siadam w kawiarni, kupuję największą możliwą kawę na osłodę i wyciągam te papiery. Czytam trzy zdania, ziew, łyk kawy, spojrzenie w komórkę... Może przeczytam artykuł w "Polityce"... Zbieram siły i wracam na chwilę do kolejnej strony... I właśnie w tym samym momencie przychodzi powiadomienie, że J. napisała coś na Facebooku. Dlaczego nie wyłączyła tych powiadomień!?! J. potrzebuje, żeby spojrzeć na stronę jej projektu organizowanego w Berlinie. Obejrzę jeszcze kilka postów, coś tam skomentuję... Wchodzę na stronę J., wracam na fb. Wymieniamy we cztery już 47 komentarz na temat strony. Sprawdzę ile procent baterii zostało mi w Kindle'u... Dopijam kawę, patrzę na zegarek. Za 25 minut muszę być w żłobku po Stwora. Przejdę się jeszcze na spacer i tak przez 25 minut nic a nic się nie nauczę.




Kolejna próba. Wieczór. On rozwalony na dywanie, ja po raz setny oglądam przygody Carrie i jej przyjaciółek (tego odcinka zupełnie nie kojarzę!). 
ON: Miałaś przejrzeć te papiery. Może posiedzimy nad tym razem? 
Ja: Nie chce mi się. Spojrzę jutro. Obiecuję.

Ranek. Odpalam kawę. Siadam nad papierami. Jest 7:50. ON dzwoni, że Stwór w żłóbku. To ja pójdę jeszcze pobiegać. Wracam, czytam. Nic nie rozumiem. Mózg jak gąbka. Niby unikalny użytkownik, realny użytkownik to pestka, bo przecież już z tym pracowałam, ale już te tabele z cyframi, planami i kampaniami... 

Może jednak obejrzę kolejny odcinek Downton Abbey. To wszystko przez ten katar. Nie mogę przez niego myśleć. 






torebka i buty: ZARA (torebkę kupiłam ;)




You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.