Co drugi dzień (przyjmijmy, że co drugi) uprawiam jogging, w mniej snobistycznych kręgach zwany bieganiem. To nic, że na Zadupiu nie ma gdzie biegać (a już na pewno nie uprawia się tu joggingu), bo do wyboru są dwie opcje: wzdłuż ścieżek rowerowych lub jedyną (pełną komarów wielkości maczug) ścieżką, jaka istnieje w pobliskim "parku". Mam cel, że pobiegnę w "Biegnij Warszawo", a skoro już zapłaciłam to jako tako te 10 km przebiec muszę. Na Facebooku publikują zdjęcia z biegu i jeśli, przez przypadek, na którymś będę to nie chciałabym, żeby mój jęzor sięgał kolan. Wystarczy, że na potencjalnej focie będę cała mokra (na szczęście na zdjęciu nie będzie słychać jak sapię).
Wszyscy pseudo-internetowi-trenerzy piszą, w swoich mocno nafaszerowanych tipami artykułach, że najlepszą motywacją do biegania jest towarzystwo. Od zawsze biegam więc w parze. Jednak żeby biegać z Koleżanką, z którą biegam od dawien dawna musiałabym najpierw przebiec jakieś 10 km (w linii prostej) do cywilizacji, tj. na Pragę. Taka wizja skutecznie demotywuje. W związku z tym zmotywowałam Jego. Jako, że mamy Stwora, którego nie ma z kim zostawić (z tych samych względów, z jakich nie biegam ze wspomnianą Koleżanką), On pcha przed sobą wózek. I tak tworzymy wyjątkowy tandem wzbudzający na twarzach mijających nas sportowców uśmiech, zdziwienie i gamę innych, bardziej skomplikowanych do opisania, min.
Nie wiem, czy problem leży w tym, że wózek, z którym biegamy nie kosztował trzy tysiące, nie ma trzech kółek i nie jest specjalnym wózkiem do biegania (nie rozwijamy zawrotnych prędkości, więc Stwór wciąż żyje, a w trakcie treningu uroczo kima nieświadomy zagrożenia sprowadzanego na niego przez niemających wyobraźni rodziców). Być może na Zadupiu (a może nie tylko) ojciec z wózkiem to coś niezwykłego, a ojciec z biegnącą obok matką tegoż dziecka i z dzieckiem tejże matki "biegnącym" w wózku jest widokiem niezwykłym. Faktem jest, że w cywilizacji byśmy sobie nie pobiegali. Cywilizacja z natury swej ma historię, a ta nie przewidywała równości dla kółek, a tym bardziej dla biegaczy z wózkiem. Muszę więc przyznać, że Zadupie ma swoje plusy: jesteśmy w centrum uwagi i mamy beton do biegania.
0 komentarze