, , , , ,

szczyt marzeń

7/26/2014

Jedyną czynnością,  którą mogę robić siedząc ze Stworem w domu, jest sprzątanie w kuchni (w tym wyciąganie naczyń ze zmywarki) i gotowanie (ewentualnie). Wszystkie intelektualne czynności, jak czytanie czy pisanie są dla niego nieatrakcyjne wizualnie. Wiadomo, nuda. Dlatego Stwór już w wieku kilku miesięcy nasiąknie czynnościami dla feministek wrogimi. Nie byłoby pewnie w tym nic strasznego, gdyby Stwór był chłopcem lub jeśli On zamiast siedzieć w pracy sprzątałby ze mną. Takie życie...



Z dwojga złego lepiej tak, niż uczyć dziecko siedzenia na balkonie i czuwania nad tym, co dzieje się na ulicy (a na tym zadupiu nie dzieje się nic!). Przechodząc o różnych porach dnia przez osiedle, na którym mam wątpliwą przyjemność mieszkać (bo leży prawie-w-Warszawie), widzę kobiety,  które siedziały w oknach będąc w ciąży, a teraz siedzą w nich z kilkumiesięcznymi stworami i nadal się gapią. Kiedy dzieci są już większe i żądają spaceru, one siedzą na ławkach (a nadal nie dzieje się nic!). Szczyt marzeń o macierzyństwie i życiu w Warszawie. Nikt oprócz nich nie wie, że w tej Warszawie mieszkają bliżej wiochy niż miasta i spędzają czas na ławce lub w oknie, tak jakby robiły to na ojcowiźnie.

U nas dziś pomidorowa i tarta z malinami. Potem jedziemy do Centrum.

You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.