Pisanie postów jest passe. Wiadomo, że i tak nikt nic nie czyta. Wszyscy oglądają obrazki. Idąc więc z duchem czasu zmieniam layout na kafelkowy (wszystkie modne blogi taki mają). Będzie mało tekstu, dużo zdjęć. Wszystko o niczym. Jeśli jeszcze nie wiedzieliście, ile można wyprodukować o bzdurach to teraz będziecie mogli się o tym przekonać. Niestety, w związku z tym, że nie stać mnie na fotografa, królować będzie Instagram (i tak już króluje). Kiedy będę popularną i sławną blogerką zastanowię się nad sesją zdjęciową na bloga raz na tydzień.
Tego niespodziewanego olśnienia doznałam wczoraj rano, pijąc kawę na placu Trzech Krzyży (niestety przyjechałam na niego nie rowerem, ani nie cabrio, ale ZTMem). Wniosek pierwszy: należy jak najczęściej bywać w Centrum. Cafe w biegu nie istnieje. Teraz posh jest Pini (ciekawe czy Pini polubi mojego bloga). Stwor postawiony przodem do pl. Trzech Krzyży obczajał ludzi, rowery i samochody, a ja mogłam oddać się lenistwu. Lenistwo, jak powszechnie wiadomo, jest podstawą na drodze do sławy i geniuszu.
0 komentarze